Potencjalne skutki reformy oświaty

Zastanawiamy się nad potencjalnymi skutkami  reformy edukacyjnej, która została przeprowadzona w naszym kraju. Co czeka nas wszystkich w bliższej i dalszej perspektywie?

Kiedy w 1999 roku wprowadzano gimnazja do polskiego systemu oświaty, towarzyszyło im kilka głównych argumentów:

• przedłużenie edukacji na szczeblu podstawowym o rok, a więc większe szanse edukacyjne dla wszystkich uczniów,

• wyrównanie poziomu uczniów ze wsi i z miast,

• oddzielenie młodszych dzieci od młodzieży.

Gimnazja miały być ponadto kolejnym etapem, buforem przed szkołą średnią. Czy były to dobre powody? Czy realizacja się udała? Ilu Polaków, tyle zdań. Jedni uważają, że „gimnazja to wylęgarnia patologii”. Inni sądzą, że gimnazja pozwalają wyrównywać szanse i bezpiecznie wchodzić w dorosłość.

Nie będziemy się dziś nad tym zastanawiać, ponieważ od czerwca 2019r. gimnazjów tak naprawdę już nie ma. Co prawda dziwne to było, kiedy własny Minister zlekceważył system, którym zarządzał, ale widać ta nienawiść do gimnazjów ze strony rządzących była taka silna, że nikt nie ukrywał swojego stosunku do tego „już niechcianego i odrzucanego dziecka”.

Należy jednak przypomnieć, że większość z obecnie rządzących głosowała za gimnazjami szesnaście lat temu, ale cóż, takie prawo władzy.

Wróćmy więc do tematu przewodniego i zastanówmy się, jakie mogą być dalekosiężne skutki reformy?

1. Wróciliśmy już do ośmioklasowego modelu podstawowego kształcenia ogólnego, co jest istotne w dwóch aspektach. Po pierwsze – zmniejszyły się szanse edukacyjne oraz skrócił się o rok czas podjęcia decyzji co do wyboru dalszego kierunku kształcenia przez nastolatków. Po drugie – zostało skrócone o rok kształcenie obowiązkowe. Do tej pory kształcenie obowiązkowe trwało 9 lat: 6 lat szkoły podstawowej i 3 lata gimnazjum. Obecnie będzie to 8 lat. Jakie to będzie miało znaczenie w dłuższej perspektywie? Ogromne. Przybędzie nam osób słabiej wykształconych, ponieważ szybciej będą „wypadać” z systemu edukacji. Ponadto uczniowie w młodszym wieku (14 lat) będą musieli podejmować prawdziwe, życiowe decyzje co do wyboru szkoły ponadpodstawowej, co będzie szczególnie istotne w przypadku wyboru szkoły branżowej (zamknięcie dalszej drogi kształcenia). A jaki to będzie miało wpływ na przyszłe pokolenia, to chyba nie trzeba tłumaczyć.

2.  We wrześniu 2019 r. spotkają się w 1 klasie szkoły średniej14-latek (absolwent szkoły powszechnej) i 16-latek (absolwent gimnazjum). Jeden z nich uczęszczał będzie do zreformowanej już szkoły ponadpodstawowej w nowym, już czteroletnim systemie, drugi zaś – kontynuował będzie trzyletnią naukę. I tu pojawia się pytanie? Czy będą uczyć się w tej samej szkole (budynek, nauczyciele)? Z jakich podręczników będą korzystać? Czy te roczniki będą objęte dwoma rodzajami matur? No i na koniec – czy MEN w ogóle uwzględnił tę sytuację, wprowadzając reformę?

3. System dualny kształcenia związany jest z powstaniem ponadpodstawowych szkół branżowych. Piękna idea na wzór niemiecki. Tylko tu padają dwa pytania? Jaki my obecnie mamy przemysł, do którego będziemy kształcić młodzież? Ile jest przedsiębiorstw, które stanowiąc otoczenie gospodarcze szkoły, będą miały wpływ na powstające szkoły branżowe? Czy nie za wcześnie (14 lat) zamkniemy uczniom wybierającym szkołę branżową możliwość dalszego kształcenia ogólnego?

4. Ministerstwo zakłada naukę programowania w szkołach. To bardzo ambitny cel. Aby to zrealizować, potrzebni będą odpowiednio wykształceni nauczyciele. Ale jak to połączyć z jednoczesnym wydłużeniem stażu dla młodych nauczycieli – z obecnych 9 miesięcy do 1 roku i 9 miesięcy? Jeśli ktoś z czytelników nie wie, to informujemy, że wynagrodzenie zasadnicze nauczyciela stażysty wynosi brutto 2200,00 zł. Kto po informatyce przyjdzie do pracy w szkole z perspektywą najniższej pensji krajowej, i to przez dwa lata? Strajk nauczycieli pokazał, jak bardzo są oni sfrustrowani, na co mają wpływ bardzo niskie płace.

5. Szkoły będą mogły korzystać ze szkoleń i kursów organizowanych jedynie przez placówki doskonalenia nauczycieli posiadające akredytację MEN. Żadne inne placówki nie będą wchodziły pod uwagę. Zawsze trudno było uzyskać akredytację MEN. Takich placówek jest w Polsce tylko 79. Ponadto, jeśli Pani Minister podkreśla wagę tej akredytacji, to można się liczyć z faktem, że wiele będzie zależało od pracowników MEN udzielających tychże akredytacji. Czyli tak naprawdę szkoły będą miały ograniczoną liczbę placówek doskonalenia nauczycieli (obecnie takich jest ponad 400).

6. Planowane wzmocnienie nadzoru kuratora oświaty nad szkołami i placówkami dowodzi, jak bardzo zależne będą szkoły (nauczyciele, dyrektorzy) od Kuratoriów Oświaty. Każdy, kto pracował w szkole wie, co się dzieje, kiedy zbliża się wizytacja z Kuratorium. Nie ma takiej wizytacji, która skończyłaby się bez uwag. Czy to wzmocni, czy też osłabi autonomię szkoły? Czy będzie miało to korzystny wpływ na pracę szkoły? Sami musicie to Państwo ocenić.

Na razie tyle, czas pokaże skutki reformy już za kilka lat. Będziemy stale wracać do tego tematu.

Administrator

Masz pytanie? Napisz do nas na wychowanie@wychowanie.pl

Dodaj komentarz

Wprowadź komentarz
Please enter your name.
Please enter your email address.
Proszę wprowadzić prawidłowy adres email.