Nowa Pani Minister Edukacji planuje wprowadzić do szkół nauczanie patriotyzmu w ramach historii Polski. Sądzę, że większość nauczycieli zgadza się z tą decyzją, oceniając ją lepiej, niż planowane wprowadzenie odrębnego przedmiotu. Pytanie tylko – jak to osiągnąć, jak nauczyć patriotyzmu w dzisiejszych skomercjonalizowanych czasach? Jak oddzielić „patriotyzm” od „nacjonalizmu”? Jak przekonać młode pokolenie, że warto być patriotą w kraju, z którego trzeba wyjeżdżać za pracą? Że warto miłować kraj, bez względu na „wojny na górze”?
Tak definiuje słowo patriotyzm Wikipedia: Patriotyzm (łac.patria = ojczyzna) – postawa szacunku, umiłowania i oddania własnej ojczyźnie oraz chęć ponoszenia dla niej ofiar. Charakteryzuje się też przedkładaniem celów ważnych dla ojczyzny nad osobistymi, a często także gotowością do poświęcenia własnego zdrowia lub życia. Często twierdzi się, że od skrajnego nacjonalizmu i szowinizmu odróżnia go otwartość na inne narody i tolerancja wobec nich.
Patriota na co dzień dba o pomyślność i dobre imię swojego kraju. Dba o symbole narodowe, takie jak flaga, godło i hymn swojej ojczyzny. Nie pozwala na obrazę swego kraju. Nie wstydzi się bycia obywatelem swojej ojczyzny i nie ukrywa, a nawet manifestuje przywiązanie do niej.
Wracam więc do pytań: czy łatwo będzie nauczać patriotyzmu we współczesnej szkole bez podawania aktualnych, bliskich młodzieży przykładów postaw? Czy młodemu człowiekowi wystarczy odniesienie się do historii Polski sprzed 50 lat? Czy nauczyciel historii znajdzie dzisiaj w Polsce postaci, które „przedkładają cele ważne dla ojczyzny nad swoje osobiste”?
Chyba że da przykład kibiców Polskiej Reprezentacji, którzy pokazali całemu światu jak wielkimi są patriotami, na przykład w czasie meczu Polski z Kostaryką. I choć była to gra „o pietruszkę”, Polacy obecni na meczu okazali wielką miłość do Biało-Czerwonej. Choć nikt ich wcześniej nie uczył patriotyzmu…..
Tak naprawdę, to w głębi duszy większość z nas jest patriotami: kochamy naszą Ojczyznę, choć musimy często z niej wyjeżdżać „za chlebem”, wzruszamy się, oglądając fragmenty filmów ukazujące losy Polski, jesteśmy dumni, gdy Polacy zdobywają nagrody i wyróżnienia. Ogarnia nas złość, gdy ktoś źle wyraża się o naszym kraju.
Tylko co z naszymi czynami? Codziennie w pracy, szkole, na ulicy, w sejmie, urzędzie, w domu… W stosunku do starszych, młodszych, inaczej wyglądających…. Oddzieliliśmy, tak sądzę, myśli od czynów. Czy uda się nagle to wszystko połączyć?
Joanna Wencel